Nie mogłam przejść obok nich obojętnie! Zwłaszcza, że tego lata nie mogłam jeść malin i baaardzo za nimi tęskniłam. Myślałam, że przyjechały do nas z jakiegoś odległego końca świata. Okazało się, że to nasza polska, póżna odmiana malin , która przetrwała, ukryta pod folią.Może i Wam uda się znależć taki skarb i jeśli zdołacie nie zjeść całego pudełeczka w drodze do domu to polecam letni torcik póżną jesienią !
Ciasto (składniki na tortownicę o średnicy 23 cm):
- 3/4 szklanki* gorzkiego kakao
- 1 1/2 szklanki mąki
- 1 1/2 szklanki cukru
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3/4 łyżeczki soli
- 2 duże jajka w temp. pokojowej
- 3/4 szkalnki maślanki
- 3/4 szkalnki gorącej kawy (przygotowanej 2 łyżeczek kawy rozpuszczalnej)
- 3 łyżki oleju roślinnego
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
*szklanka = 250 ml
Piekarnik ustawić na 180 st.
Przygotować tortownicę o średnicy 23 cm. Wyłożyć
dno papierem do pieczenia.Boki opruszyć mąką.
W misce miksera wymieszać suche składniki.
W drugiej misce wymieszać jajka, maślankę, olej roślinny
i ekstrakt waniliowy. Dodać do suchych składników
i wymieszać.
Na koniec wmieszać gorącą kawę i wlać ciasto do formy.
Piec około 40 minut lub do suchego patyczka.
Na koniec wmieszać gorącą kawę i wlać ciasto do formy.
Piec około 40 minut lub do suchego patyczka.
Odstawić do wystygnięcia.
- 500 gr. malin lub musu malinowego ( użyłam pure malinowego przygotowanego przez moją mamę w lecie i zagotowanego w słoiku)
- 1,5 łyżeczki żelatyny rozpuszczonej w minimalnej ilości gorącej wody
- pół szklanki cukru ( moje puer malinowe było słodkie, więc pominełam cukier)
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej rozpuszczona w 1 łyżce wody
- W małym garnuszku wymieszać maliny z cukrem.
- Podgrzać w garnuszku na do rozpuszczenia się cukru. Dodać cytrynę, wodę z mąką, wymieszać, zagotować i zdjąć z palnika.
- W kubeczku wymieszać żelatynę z niewielką ilością ciepłego pure i połączyć z resztą.
- Odstawić do wystygnięcia i włożyć do lodówki najlepiej na całą noc.
- 375 gr. zimnego mascarpone
- schłodzona frużelina malinowa (całość uzyskaną z umieszczonego wyżej przepisu)
- Mascarpone i frużelinę umieścić w misie miksera i zmiksować na gładką masę (można wymieszać krem ręcznie).
- Przełożyć wystudzone ciasto kremem.
Ganache czekoladowy:
- 200 ml śmietany kremówki
- 200 gr. gorzkiej czekolady
- Śmietanę podgrzać ( nie zagotowywać!) i zalać połamaną w kawałki czekoladę.
- Odłożyć do przestygnięcia i ubić.
- Udekorować ciasto kremem.
- Uwaga: Ubijanie może zająć nawet do 15 minut z uwagi na fakt, że śmietana nie jest schłodzona.
Inspiracja :Tutaj i Tutaj
wygląda rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńTo musi być cud, wziąć do ust taki kawałek, zerkając na przymrozek za oknem ;)
OdpowiedzUsuńAle delikatnie wygląda ! I te malinki aż zapragnęłam lata :)
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu wpisowi zapomniałam na chwilę, że za oknem hula wiatr i pada deszcz... Ahhh - zjadłabym teraz każdą ilość takiego torciku!
OdpowiedzUsuńJestem zwolenniczką pieczenia ciast z owocami letnimi o takiej porze roku :D
OdpowiedzUsuńTorcik obłędny!
Ten różowiutki krem jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńCudowny! Po prostu bajka!
OdpowiedzUsuńPiękny :) Malinki... lato :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje sie oblednie:) mi pozostaje czekac do nastepnego lata...
OdpowiedzUsuńCudowny torcik, bardzo apetyczny :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń